ZWIĄZEK KOMPOZYTORÓW POLSKICH

Rynek Starego Miasta 27, 00-272 Warszawa, tel. (+48 22) 831 17 41, 831 16 34, faks 887 40 52, mail:zkp@zkp.org.pl

Komunikat Prezydium Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich w sprawie radiowej debaty i międzyśrodowiskowej refleksji o „Ruchu Muzycznym”.

W dniu 16 grudnia 2013 roku w czasie audycji Programu 2 Polskiego Radia „Tygiel kultury” poświęconej sytuacji w „Ruchu Muzycznym” p. Grzegorz Gauden – dyrektor Instytutu Książki wypowiedział m.in. następujące słowa: „Ja sobie nie wyobrażam, aby <Ruch Muzyczny> był zależny od jakiegokolwiek środowiska albo od jakiejkolwiek organizacji. [...] Ja jestem gotów rozmawiać na temat tego czym Ruch Muzyczny powinien być, ale nie środowisko będzie wyznaczało naczelnego <Ruchu Muzycznego>”.

Zdanie to wymaga skomentowania. „Ruch Muzyczny” jest pismem wywodzącym się ze środowiska Związku Kompozytorów Polskich i pozostającym z nim w etosowych powiązaniach, przy zachowaniu niekwestionowanej niezależności zarówno od Związku Kompozytorów Polskich, jak i innych stowarzyszeń twórczych i artystycznych. Co więcej, dzięki przywołanym związkom można było mówić o zakorzenieniu pisma w kręgu zarówno środowisk artystycznych jak i pośród miłośników muzyki, o spełnianiu przez magazyn środowiskowej i społecznej roli. Związki te uległy rozproszeniu  już dawno i nie należy tego faktu utożsamiać jedynie z ostatnimi zmianami, lecz całą epopeją wydawania pisma przez różne komórki Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie ma więc sprzeczności pomiędzy środowiskowymi relacjami a niezależnością periodyku. Tym bardziej, że do końca lat 90. „środowiska” wręcz wzmacniały niezależność „Ruchu” od państwowego wydawcy, przydając pismu w tamtych trudnych i powikłanych czasach charakter obywatelski.

P. dyr. Grzegorz Gauden ma prawo do troski o „Ruch Muzyczny” - spoczywają na nim  obowiązki wydawcy. Szkoda, aby przygodnymi wypowiedziami w rodzaju wcześniej przywołanej, przy wyważonej postawie nie tylko Związku Kompozytorów Polskich,  zamiast budować zrozumienie dla konieczności zmian w piśmie, dawać powody do nieufności. Wypowiedź p. dyr. Grzegorza Gaudena wydaje się też być nacechowana anachroniczną retoryką antyśrodowiskową, choć większość obecnych ułomności strukturalnych i personalnych polskiej kultury zawdzięczamy nie środowiskom, ale państwowym i publicznym specjalistom nie zawsze czytelnego naboru i właściwych kompetencji. Nie przypisujemy też p. dyr. Grzegorzowi Gaudenowi optyki „czyj pieniądz, tego władza”, gdyż ów pieniądz w sposób nazbyt oczywisty jest nasz wspólny.

Naszą opinię o zmianach w piśmie wyrażaliśmy zarówno w kontaktach z p. dyr. Grzegorzem Gaudenem, p. ministrem Bogdanem Zdrojewskim, także w komunikacie upowszechnionym publicznie. „Ruch Muzyczny” wymaga zmian. Samo podjęcie działań przez dyrektora Instytutu Książki widzimy jako uzasadnione, ale sposób w jaki się do tego zabrano nie był optymalny dla charakteru pisma i kręgu jego oddziaływania. Wadą trybu wprowadzenia zmian było niekonsultowanie decyzji ze środowiskami twórczymi i artystycznymi oraz wynikająca z tego faktu niejasność przyszłej linii programowej magazynu, brak wiedzy o zamiarach wobec członków dotychczasowej redakcji pisma, nieznajomość pełni kompetencji ani stylu działania nowego redaktora naczelnego p. Tomasza Cyza. Dzisiaj wiem już więcej, zaś szerzej wypowiemy się na ten temat w nieodległym terminie dając nam wszystkim czas na rozpoznanie skutków nowej sytuacji, przede charakteru zaś - samego periodyku po zmianach.

Wątek personalny nie jest jedynym istotnym w tej sprawie. Powyższe ułomności mają swoje źródło w nieadekwatnych w stosunku do „Ruchu Muzycznego” rozwiązaniach formalnych, tych samych z resztą, które zepchnęły to pismo w sytuację wieloletniego regresu.  Mają znaczenie również słaba pamięć instytucjonalna wydawcy oraz niekiedy styl działania niestosowny wobec natury wspólnego dobra kultury. W sprawie wspomnianego regresu „Ruchu Muzycznego” środowiska nie dosyć czytelnie sygnalizowały swoje negatywne opinie, nie będąc wkomponowane w proces opiniowania. Z kolei wydawcy nie dano odpowiednich formalnych narzędzi do zewnętrznego komunikowania się. Warto pamiętać o patowej sytuacji redakcji „Ruchu” tkwiącej przez lata w niemożności wprowadzenia zmian w obliczu świadomości ich konieczności. Redaktorzy pisma nie są bowiem od decyzji systemowych. W ten sposób przez lata tkwiliśmy w trójkącie niemożności.

„Ruch Muzyczny”  ma powody, aby być merytorycznie  bliżej środowisk muzycznych niż pracowników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ci drudzy sprawują swoją rolę patronacką niejako w imieniu tych środowisk, co nie jest sprzeczne z respektem dla czytelników pisma. Patronat ten nie może być kojarzony z ekskluzywnym administracyjnym nadzorem. „Inwestor zastępczy” pisma nie może czuć się jego wyłącznym właścicielem. Warto też pamiętać o pomocniczej a nie hegemonicznej pozycji państwa wobec kultury. To nie środowiska, ale państwo stworzyło obecny model wydawania „Ruchu Muzycznego”, w wyniku którego pismo  popadło w osamotnienie i dryf.  Można więc powiedzieć: „lekarzu, ulecz się sam”, nie adresując tej rady jedynie do obecnego wydawcy, ale do wszystkich przez lata szukających z różnym skutkiem drogi wydawania pisma.    

Pierwszą przyczyną wieloletniej „sprawy”  magazynu jest przyjęty przed laty model zarządu nad „Ruchem Muzycznym” i innymi czasopismami patronackimi – ich sytuacja przypomina wszak przypadek „Ruchu”. Modele należy korygować, jeśli nie pasują on do rzeczywistości, a nie odwrotnie. Widać potrzebę powoływania rady programowej pisma i użyteczność opcji  konkursu dla wyłonienia redaktora naczelnego. Być może wydawcą naturalniejszym byłby Instytut Muzyki i Tańca, którego w momencie instalowania pisma w Instytucie Książki jeszcze nie było. Wiedzy i rady należy szukać wśród fachowców z różnych muzycznych środowisk i ośrodków. Konsultacja merytoryczna nie może być uznaniowa i traktowana jako nieformalne „rozmowy”, choć nawet tych – wie o tym p. dyr. Grzegorz Gauden -  przy decyzjach ostatnich zabrakło.  Opiniowanie linii pisma przez fachowców musi być wpisane w procedury. Praktyka współpracy pomiędzy Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego a środowiskami kultury, których reprezentacje i ośrodki zmieniają się wraz z życiem, ma już resorcie osadzenie w świetle Paktu dla Kultury, stworzeniu instrumentów i pragmatyki społeczno-publicznego partnerstwa, również w odniesieniu do trybu nominacji na stanowiska kierownicze. Jest to fragment procesu docierania się relacji pomiędzy państwową administracją  a środowiskami kultury, z zasadniczą rolą odpowiedzialnego kulturalnego „civil service”.  

Uważamy, że „Ruch Muzyczny” będzie tym lepiej odpowiadał na potrzeby swoich czytelników, im bardziej będzie programowo związany z szeroko rozumianymi  środowiskami twórców, artystów i kultury muzycznej. Nasze stowarzyszenie widzi potrzebę poszerzenia międzyśrodowiskowej identyfikacji z pismem. Cieszymy się, że publiczna debata nad czasopismem udowadnia potrzebę jego istnienia, że swój głos w tej sprawie wyrażają zarówno nie tylko dotychczasowi etosowi sojusznicy „Ruchu Muzycznego” -  Związek Kompozytorów Polskich, Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków, Polska Rada Muzyczna - ale także dziennikarze Polskiego Radia i Magazynu „Glissando”, środowiska uniwersyteckie, organizatorzy wydarzeń muzycznych, osobistości sztuki i kultury oraz blogerzy. Ruch Muzyczny jest w istotnym stopniu dla nich wszystkich. Wymienionych środowisk nie zastąpi odbiór nawet licznego pozaśrodowiskowego odbiorcy -  skądinąd kulturowo do tych kręgów zbliżonego, którego to odbioru szczerze Ruchowi życzymy. Środowisk tych w końcu nie da się wymienić na inne, bo pociągałoby to za sobą porzucenie przez pismo tematyki sztuki profesjonalnej niezależnie od otwarcia pisma na twórcze redefinicje artyzmu. „Środowiska” są w stanie również obecnie powołać  nowoczesne i wiarygodne pismo poświęcone szeroko rozumianej sztuce muzycznej i jej kulturowym kontekstom. Muzyczne pismo etosowe powinno trwać, lub – jeżeli go zabraknie – powinno być powołane. Wierzymy jednak, ze „Ruch Muzyczny” może nadal być takim pismem.  

Sprawa magazynu łączy się z kwestią ustroju kultury. Ujawnia napięcie pomiędzy społecznym rozumieniem kultury a modelem państwowym, w  tym formami administracyjnego zarządu nad kulturą. W przypadku „Ruchu” – zarządu nad inicjatywą o charakterze i rodowodzie społecznym. Wyłączność decyzyjna, również w sprawach programowych, może być postrzegana jako zawłaszczanie pisma i przejmowanie dziedzictwa środowiskowego przez menagerów sfery publicznej. Jako zbyt arbitralne odwoływanie się do formalnego zarządczego mandatu. „Ruch Muzyczny” jak i cała kultura powinien być sferą współdziałania i wzajemnego respektu, z adekwatnymi formalnymi prerogatywami, które nie są przez instytucje publiczne nadużywane. Wdrażanie innego  modelu w perspektywie źle wróży kulturze - jej programowej niezależności od administracji i polityki, jej stabilności, wspólnotowości, w końcu źle może służyć realizacji kulturowych potrzeb uczestników życia kulturalnego.  

Wracając do słów p. dyr.Grzegorza Gaudena: „środowiska” nie chcą nominować redaktora naczelnego „Ruchu Muzycznego”. Chcą natomiast mieć możliwość wypowiedzenia swojego zdania na ten temat przed faktem, zarówno na mocy ustaleń formalnych, jak i dobrego obyczaju.  Obecną sytuację magazynu chcemy widzieć jako drogę do udoskonalenia struktury jego wydawania. Z debatą, w której musimy wykazać się zarówno troską jak i odpowiedzialnością, miarkowaniem słów, decyzji i emocji.  Dotyczy to nasz samych, kompetentnych  kręgów i ośrodków kultury muzycznej, redakcji „Ruchu”, jego redaktora naczelnego i wydawcy. Nowy rozdział pisma, na miarę jego tradycji  i kondycji  polskiej kultury muzycznej może stać się faktem. Dajmy sobie na to szansę. 

W momencie zamykania tego komunikatu doszła nas wiadomość o kolejnym zwolnieniu w redakcji „Ruchu Muzycznego”. Decyzji tej nie musiano z punku widzenia formalnego z nikim konsultować. Świadczy to o nieadekwatności obecnego statusu pisma w stosunku do jego potrzeb i charakteru. Proces anihilacji redakcji pisma komplikuje wyżej nakreśloną drogę współdziałania, choć świadczy też o wielkiej potrzebie drogą taką podążania.  

Warszawa, 19 grudnia 2013 roku